Tuesday 18 December 2012

Domowy fantastyczny peeling cukrowy




Dzisiaj rzucam postami jak z rękawa. Pewnie dlatego, że niestety jestem unieruchomiona w domu i mogę sobie pozwolić tylko na czynności niewymagające za dużo chodzenia ;)

Byłam ostatnio w The Body Shop i zakupiłam cudowny zestaw czekoladowy Chocomania. W skład wchodzi czekoladowy żel pod prysznic, masło do ust, masło do ciała oraz peeling czekoladowy. To właśnie on zainspirował mnie do podzielenia się z wami czymś podobnym, co można zrobić samemu w domu. Nie dość, ze taniej to na naturalnych składnikach ;)

Domowy fantastyczny peeling cukrowy


Wiem, że to blog kulinarny, a nie kosmetyczny, aczkolwiek wszystkie składniki tego peelingu możecie znaleźć w swojej kuchni. Peeling nadaje się również do jedzenia, także jeśli nie możecie się powstrzymać to można spróbować ;) Zapach czekolady jaki unosi się w kuchni jest wprost nie do opisania…


Do przygotowania tego bajecznie prostego do wykonania peelingu, będziemy potrzebować: 

1,5 łyżki stołowej kakao
120g cukru brązowego, nierafinowanego, drobno zmielonego, z trzciny cukrowej
3 łyżki oliwy z oliwek (jeśli wolicie bardziej płynne peelingi, można dodać więcej oliwy)

Wszystkie składniki wsypujemy/wlewamy do miseczki i energicznie mieszamy, aż powstanie nasza peelingowa masa. 

Kakao, jak zapewne wiecie, to główny składnik czekolady, ma właściwości relaksujące (pewnie ze względu na zapach), jest pełen witamin A i E, poprawia koloryt i kondycję skóry, odżywia.
Oliwa z oliwek natomiast ma mnóstwo nawilżających właściwości, jest bogata w witaminę E. W składzie ma również beta-karoten, jeden z najsilniejszych antyoksydantów, który przeciwdziała wolnym rodnikom, zmarszczkom. Beta-karoten ma również filtr słoneczny. Oliwa z oliwek opóźnia proces starzenia się skóry i dzięki lecytynie zapewnia skórze dobre nawilżenie.

Ziarna drobno zmielonego cukru natomiast, pozwolą nam zetrzeć stary naskórek i pozwolić wszystkim cudownym składnikom wchłonąć do naszej skóry właściwej.


Peeling nadaje się do całego ciała, lecz nie polecałabym go do buzi, bo cukier może podrażnić nam policzki. Polecam zapakować go w jakiś mały, słodki słoiczek, przewiązać kokardką, i podarować najbliższej przyjaciółce jako prezent gwiazdkowy last-minute ;)



Enjoy

Kolacja (przed)święteczna, piernik z suszonymi śliwkami i zwichnięta stopa



Nic tak nie mobilizuje do działania jak kolacja dla przyjaciół. Wertuję wtedy książki z przepisami i ulubione blogi kulinarne. Przy okazji ubrałam już choinkę, ustroiłam mieszkanie i zdążyłam obdarować kilka osób prezentami :) Tak to jest jak wszyscy Twoi znajomi jadą na święta do Polski, a Ty zostajesz za granicą... Nie pierwszy i nie ostatni raz. Przynajmniej będę mogła ugotować wszystko sama, bez pomocy mamy i taty i podszkolić swoje kulinarne umiejętności na świątecznych potrawach. 


Dwa tygodnie temu zdecydowałam się przygotować łososia w czosnku, ziołach prowansalskich z kropelka oliwy. Niestety nie zrobiłam zdjęcia (tak to jest jak myśli się tylko o jedzeniu :D). Przygotowanie natomiast jest bardzo proste: przygotowujemy sobie kawałek folii aluminiowej, na której układamy nasz kawałek łososia. Posypujemy go bazylia i oregano, układamy na nim plasterki czosnku, posypujemy szczyptą soli i polewamy kilkoma kroplami oliwy. Folie szczelnie zamykamy i wkładamy do piekarnika na 25-30minut na 180 stopni.
W międzyczasie można zrobić sos (jeśli lubicie). Ja zdecydowałam się na bardziej lekką opcję bez sosu, ale chłopakom bardzo smakowało z sosem śmietanowym.

Sos śmietanowy:

- Pół szklanki śmietany
- ćwierć szklanki mleka
- łyżka maki
- łyżka masła
- sól
- 2 łyżeczki soku z cytryny
- koperek (najlepiej świeży, ale może być suszony)
- natka pietruszki

Masło roztopić w rondelku i dodać do niego mąkę. Przygotować zasmażkę, dodać do niej mleko i dokładnie wymieszać. Dodać śmietanę, sok z cytryny oraz szczyptę soli. Całość wymieszać i wstawić na wolny ogień. Podgrzewać, cały czas mieszając, aby składniki się idealnie połączyły. Posypać świeżą pietruszką i koperkiem. Nie gotować.

Na drugie danie, zdecydowałam się zaserwować cos, co każdy polubi, niezależnie od kulinarnego gustu. Przygotowałam pałki z kurczaka marynowane w harrisie, do tego bardzo szybką w przygotowaniu sałatkę, którą znalazłam na blogu polishfoodie.blogspot.co.uk.

 Sałatka:
/cztery osoby/
- rukola (około 150g)
- 8 dużych plastrów szynki parmeńskiej
- 3-4 jajka
- większa paczka pomidorków (najlepiej koktajlowych, ładniej wyglądają w sałatce)
- plasterki sera brie (użyłam polowe okrągłego serka 340g)
- plasterki sera Grana Padano (można użyć parmezan)
- ziarna słonecznika do posypania
- kilka łyżek oliwy z oliwek (kwestia gustu, ja wole mniej oliwy :))


To taka sałatka, do której można dodać wiele rzeczy, np. czerwona cebule albo szczypiorek :)

Po lampce czerwonego wina i pysznym obiedzie, zasiedliśmy do deseru i filiżanki herbaty.
Przepis na deser zaczerpnęłam z mojego ulubionego bloga White Plate: http://whiteplate.blogspot.co.uk/2011/12/wilgotny-czekoladowy-piernik-z-imbirem.html.
Jest to jej przepis autorski, dlatego bardzo go polecam. White Plate wydała ostatnio książkę, na którą na pewno niedługo się skuszę :)

Wilgotny czekoladowy piernik z imbirem i suszonymi śliwkami

120 g czekolady (ja użyłam gorzkiej, ale myślę, ze spokojnie można pomieszać gorzka z mleczną)
120 g masła
120 g miodu
 80 g cukru
150 g mleka
200 g mąki pszennej
2 łyżeczki proszku do pieczenia
2 łyżeczki przyprawy do piernika
1 łyżeczka imbiru
1 łyżeczka cynamonu
100 g miękkich suszonych śliwek, drobno posiekanych
40 g kandyzowanego imbiru (opcjonalnie), posiekanego (ja go nie użyłam)
2 jajka
1/2 słoika dżemu śliwkowego lub truskawkowego (ok. 120 gramów) (ja użyłam malinowy :))

Czekoladę, masło, miód i cukier umieścić w garnku.
Roztopić. Dodać mleko. Odstawić do ostygnięcia.
Jajka roztrzepać w miseczce. Połączyć z ostudzoną masą.
W dużej misce połączyć mąkę z przyprawami i proszkiem do pieczenia. Połączyć z masą. Dodać drobno posiekane śliwki, dżem i imbir kandyzowany.
Podłużną keksówkę o długości 26-28 cm posmarować masłem, oprószyć tartą bulką. Wlać ciasto.
Wstawić do piekarnika nagrzanego do 160 st C. Piec 60 minut (Ja piekłam trochę dłużej, bo moje ciasto bardzo późno pękło, wiec bałam się, że będzie zbyt mokre w środku. Wyjęłam je 10 minut później).

Ostudzić w foremce.
Po ostudzeniu zawinąć w plastikową folię spożywczą.

Następnego dnia przygotowałam polewę czekoladową i obsypałam ciasto pokruszonymi orzechami włoskimi.


Mam nadzieje, że moim gościom smakowało i że spotkamy się znów po świętach :)
A tymczasem kuśtykam do kuchni na mojej zwichniętej nodze, przygotować jakieś śniadanie :)
Smacznego!

Sylwia